Do dzisiejszego wpisu zainspirował mnie mój pewien anonimowy czytelnik, który dziwi się że w ogóle "skrobie coś' na tym blogu. Przecież wszystkie moje lalki pochodzą ze śmietnika i są obrzydliwe. Drogi czytelniku chciałam Cię dodatkowo zapewnić że w moim domu nie ma robactwa i nie śmierdzi jak sądzisz ;-) Jeszcze jedno, nie wszyscy kolekcjonerzy zbierają lalki w pudełkach, wolą się nimi cieszyć namacalnie ;-)
Ja właśnie do takich należę a jak komuś się nie podoba to przecież nie musi tu zaglądać, prawda?
Przedstawiana dzisiaj lalka pochodzi z "pchlego targu" (być może leżała w śmietniku- kto wie?) i kupiłam ją za dosłownie grosika i miły uśmiech. Lalka była w opłakanym stanie ale co się nie robi z miłości do plastiku. ;-)
Barbie 'Locket Suprise' pochodzi z 1993 roku, wraz z nią wydana została Barbie AA, Kayla- co ciekawe z moldem Teresy i Ken. Kayle znalazłam też pod nazwą Alexia ale widocznie wynikało to z tego na jaki rynek lalka została wydana. Lalki z tej serii są bardzo charakterystyczne a to za sprawą skrytki, którą lalka ma na piersiach. Kiedyś był tam błyszczyk, cień do powiek i lustereczko. Muszę wspomnieć że malunek twarzy bardzo przypomina mi dzieciństwo, właśnie takie Barbie pamiętam najlepiej. Bardzo podobają mi się oczy lalki, są wielkie ;-) Lalka trafiła do mnie zupełnie naga jednak dostała coś na wzór oryginalnego ubranka.
Śliczna jest!!! Uwielbiam oglądać takie panienki! Ma cudne i, jak już zauwazyłaś, wielkie oczyska!!! A trollami się nie przejmuj - sami śmierdzą i ten smród roznoszą a myślą, że to inni :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie ją odnowiłaś! =) pewnie było przy tym dużo pracy, ale też dużo frajdy! Podobnie jak Ty, lubie lalki bez pudełek, którymi można się cieszyć namacalnie =)
OdpowiedzUsuńKapitanie- Troll na pokładzie! Gazetą w gadzinę! ;))
OdpowiedzUsuńPrzyznam w sekrecie, że choć moja miłość do SuperSarów mocno przybladła, to nadal marzę aby posiadać egzemplarz Locked Suprise. Najlepiej właśnie Kaylę i najlepiej w pudełku ;)
Makijaż Twojej Barbie jest kapitalny! Tak cudownie przejaskrawiony :)
Serio- nawet w najgłębsze śmieci zanurkowałabym po taki skarb!
"anonim"...co za dureń, albo sfrustrowany pacan albo dzieciuch, któremu się mega nudziło...szkoda w ogóle na takiego czasu, dlatego najlepsza jest selekcja komentarzy, ja głupich już nie wyświetlam zwykle olewam i takim mądralińskim z czasem nudzi się pisanie tych bredni. (Tak z ciekawości... to po jaką cholerę wchodzą na blogi o lalkach? Rozumiem wejść przez przypadek ale pisać na nim komentarze? Mnie jak coś nie interesuje to nawet nie zmuszam jednej komórki mózgowej do wysiłku by coś napisać. Po co?)
OdpowiedzUsuń...a co do laleczki po prostu cudo :)
Piękna seria lalek, choć trochę mnie drażni zbyt duży kontrast między oczami a ustami. Oczy są ciężkie i namalowane ciemną grubą kreską, a usta takie jakieś bledziuchne. Ciekawi mnie czy są różnice między różnymi krajami produkcji? Prawdę mówiąc strasznie mnie korci, żeby mieć tę lalkę u siebie w stanie pudełkowym, lub jemu bliskim.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie oczy. Wielkie i rozmarzone:) Ubranko, które jej dałaś świetnie uzupełnia gorsecik. No i ma uwielbiane przeze mnie karbowane włosy:) Podoba mi się, że z humorem podchodzisz do trollowania. Na tym świecie nie brakuje ludzi, którzy próbują uprzykrzyć życie tym którym zazdroszczą. A takie hobby jest godne pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natalia z BFASHIONS
Byłabym szczęśliwa, gdyby na śmietnikach, które mijam leżały takie ślicznotki.
OdpowiedzUsuńJej oczy są "zabójcze" jak mawiałyśmy w dzieciństwie, uwielbiam też karbowane włoski.
Nie wiem jak wyglądała w oryginale, ale teraz wygląda "obłędnie" (też wyrażenie z podstawówki).
Trollom należy współczuć, bo nic sobą nie reprezentują i maja bardzo niską samoocenę,
to choć z zawiści usiłują zaistnieć taki komentarzem.
Ja też nie potrafię mieć lalki i trzymać ją w pudełku :-) Muszę ją wyoglądać i obmacać, żeby docenić jej piękno! Locket Suprise jest piękna, pomimo, że superstarki miały już wtedy takie wielkie oczyska :-D
OdpowiedzUsuńJa właśnie te wielkie oczy lubię, takie małe, jak teraz malują, są jakieś wrednawe ;)
OdpowiedzUsuńNo tak. Bo pewnie obraz Leonarda da Vinci znaleziony gdzieś pod gruzami też będzie gorszy i mniej zabytkowy niż taki z muzeum ;) Ludzie litości :D
OdpowiedzUsuńLocket Suprise to dla mnie taki łabędzi śpiew - jedna z ostatnich lalek w latach 90-tych (jesli nie ostatnia), dla której zatrzymywałam się przed wystawą, żeby na nią popatrzeć. Dla mnie akurat jest coś ciekawego w kontraście wielkich, ciemnych oczu i matowych, bladych ust.
nie rozumiem co to kogo obchodzi skąd się lalka wzięła - przecież zawsze można ją umyć i odświeżyć - no chyba, że ten anonim nie wie co to mycie :D
OdpowiedzUsuńja też wolę lalki pomacać, przebrać, zrobić zdjęcia, niż żeby stała w pudełku i kurz zbierała :)
szkoda, że nie zrobiłaś zdjęcia jak wygląda otwarty ten schowek na błyszczyk - nigdy nie widziałam takiej lalki i jestem ciekawa :)
Mi też się podoba ten kontrast między ciemnymi oczami a jasnymi ustami! Mam sentyment do Locket Surprise, bo około roku 1994 miałam jej wielkie zdjęcie na lakierowanej tekturze i wzdychałam do tej pięknej lalki, na którą nie było mnie stać. W lalkach z tego okresu podobają mi się gęste, miękkie włosy i te pastelowe, dwukolorowe oczy.
OdpowiedzUsuńA na stercie śmieci w jakiejś ruderze ja naprawdę kilka lat temu znalazłam oryginalne dzieło sztuki - drzeworyt z 1968 roku, którego autorem był artysta i konserwator zabytków, zatrudniony w Krakowie na Wawelu od 1993 roku. Warto czasami zajrzeć do "śmieci" ;)