Obserwatorzy

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Legit vs recast.

Dzisiaj post do którego zabieram się już bardzo długo. Postaram się przedstawić moim okiem różnicę pomiędzy lalką oryginalną, legalną a kopią, podróbką, nie odlewaną do końca zgodnie z prawem w chińskich podziemiach czyli recastem. :p Nie będzie tutaj żadnych ładnych, artystycznych zdjęć, więc osoby, które dostają dreszczy na sam widok lub słowo recast radzę nacisnąć krzyżyk zamykający stronę. Będę porównywać bardzo modną lalkę wśród recasterów oraz kupujących czyli pukifee firmy Fairyland.
 Zacznijmy od pierwszego etapu zakupu i to co powoduje na pokuszenie się na recasta a mianowicie cena. Oryginalna pukifee (w moim przypadku to tanowa Ante zakupiona z makijażem) to koszt wraz z przesyłką  292$, natomiast koszt recastowanego modelu pukifee (w moim przypadku to Nanuri natural skin- recaster Luo) to 59$. Różnica spora, dlatego recasty  tak kuszą. 

Drugą sprawą jest czas oczekiwania na lalkę. Czas przygotowania oryginalnej  lalki pukifee to trzy miesiące, lalka została wysłana EMS i była u mnie w niecały tydzień. Odchodząc od tematu pukifee, napomknę że są firmy jeszcze dłużej odlewające lalki, w moim przypadku absolutnym rekordzistą było  Lati. Na lalkę czekałam 9 miesięcy. Tymczasem recasta odlewano mi dwa tygodnie a sama przesyłka płynęła do mnie kolejne dwa tygodnie. To i tak dobry wynik bo przesyłki z Chin lubią czasem iść do nas miesiąc lub dwa. Tyle na temat oczekiwań.

Największa radość jest jak lalka już do nas przybywa. Oryginalna lalka jest bardzo ładnie zapakowana. Ma bardzo estetyczne pudełko, które jest wyścielane gąbeczkami dla zabezpieczenia lalki.  Oprócz lalki w pudełku znajdziemy oczywiście obowiązkowo instrukcję obsługi oraz certyfikat autentyczności. (FL zaczął go dodawać do lalek w 2015 roku ze względu na niezliczoną ilość recastów.) Wygląda to mniej więcej tak.







Tymczasem przy wręczaniu nam paczki z recastem, raczej fajerwerków spodziewać się nie można. Bo wygląda to tak:


Lalka jest spakowana w zwykły karton i owinięta pancernie folią. Chińczycy dodają do zestawu również fantastyczną magiczną gąbkę. Zdjęcie pochodzi z aliexpres, niestety swojej gąbce nie zdążyłam zrobić zdjęcie ale za to  mogę  Was zapewnić że rewelacyjnie czyści czajnik i przypalone garnki oraz żelazko. Do lalek nigdy nie używałam. 



Zagorzali zwolennicy recastów twierdzą że ani opakowanie ani certyfikat nie jest dla nich ważne bo to jedyna różnicą pomiędzy lalką  legalną  a podróbką. No i tutaj mogę śmiało stwierdzić że są w głębokim błędzie bo różnica jest spora, choć muszę przyznać że jakość recastów  jest coraz lepsza, porównywalna nawet do oryginalnych lalek. Dodam że Fairyland, jak i inne firmy czasami też potrafią bubla wysłać. Tutaj jednak, odezwie się umoralniający głos zwolennika oryginalnych  lalek że kupując oryginalną lalkę wspieramy pracę artystów a nie złodziei. Jednak, nie będę dalej ciągnąć aspektów moralnych bo każdy posiada własne zdanie, sumienie i rację. 

Spoglądając na dwie lalki obok siebie, pierwsze co nam się rzuci w oczy to to że recast jest minimalnie mniejszy. Recast ma również inaczej przeplecione gumki, gorzej się go ustawia i się z nim współpracuje. Moja podróbka ma też źle zamocowaną prawa nóżkę co sprawia że lalka ma ją jakby  krótszą. Poza tym recast ma problem  z wiecznie opadającą główką. Myślę że bardzo pomógł by  restringing. Legalna lalka nie ma tego typu problemów. Poza tym recast jest również lżejszy, wydaje się bardziej delikatny i kruchy. Żywica u jednej i u drugiej lalki jest porównywalnej jakości. 





Kolejna różnica jest widoczna po otwarciu główki. W głowie oryginalnej lalki zamontowane są boczne magnesy a u recasta jest zamontowany środkowy magnes, oryginalne lalki przychodzą bez niego. Dostajemy dodatkowe magnesy aby w razie potrzeby  można było je zamocować. Faceplate recasta jest odrobinę cieńszy. 



Wcześniej wspomniałam o gorszej ustawności recasta. Lalkę da się ładnie upozować, jednak wymaga to większej dozy cierpliwości i sprytu. Największy problem jest z opadającą główką i z tym że jak lalkę się posadzi  to giba ją  w tył. 







Kolejny mankament recasta to słabiej trzymające magnesy na dłoniach i stopach. Zdarza się że ręce i stopy same odpadają i łatwo je zgubić. tutaj pomagam sobie magikiem. Na zdjęciu, co prawda ciężko stwierdzić jaka jest jakość magnesu ale łatwo dostrzec że żywica jest nieco cieńsza. 





Kolejna sprawa, magnesy w ciałku pukifee, których recast nie posiada. Lalka oprócz wspomnianych wcześniej przeze mnie magnesów w główce posiada również magnesy na plecach do przymocowania np: skrzydeł lub ogona. 




Co  jeszcze? Coś co bardzo lubię u oryginalnych lelek. Drobne elementy, szczegóły. Oryginalne lalki mają ładne odznaczone palce u dłoni i stóp. Uszy są ładnie wyrzeźbione. Niestety u recastów mniej to się odznacza, no ale tutaj nie ma co się dziwić skoro formę recasta odlewa się z oryginalnej lalki, lub co gorsza kolejne formy powstają już z recastów. Siłą rzeczy musi być  to mniej szczegółowo, mniej dokładniej, gorzej. Nie ma innej opcji. 




Do makijaży się nie czepiam. Każdą lalkę można pięknie pomalować i każdą można popsuć, bez znaczenia czy to lalka oryginalna czy podróbka. Nie będę również wypowiadać się o fali jednakowo wyglądających recastów pukifee i littlefee bo strasznie mnie to zniechęca a są to moje ulubione BJD. Lubię coś co pomimo popularności jest ciekawe i nietuzinkowe, na polskich forach, FB, instagramach królują tak samo wyglądające recasty. Szkoda :D 

Osobiście polecam oryginalne lalki, jednak nie odstręcza mnie posiadanie recasta. Jednak dla mnie to już nie to samo. Podróbka to tylko podróbka i nie ma co marudzić że oryginalne za drogie i lepiej kupić recasta. Czasami warto sobie przypomnieć że każdy recast powstał tylko dlatego że ktoś skopiował czyjąś pracę i wkład artystyczny.

Może kiedyś uda mi się zrobić porównanie littlefee, bo jeszcze takiego recasta posiadam. Tam różnic jest też sporo, jak nie więcej. :D 



11 komentarzy:

  1. Twój post mnie tylko przekonał o tym, że jeśli lalka tego typu to TYLKO recast. Mnie osobiście guzik obchodzą metki, certyfikaty, karteczki, pudełka i tego typu rzeczy. Lalka wygląda identycznie i jest 5 razy tańsza. A te szczegóły, o których piszesz, to głowę daję, że porównując dwa oryginały również znajdziesz różnicę, bo nie ma dwóch takich samych. Fajny wpis. Potwierdził tylko to, co wiedziałem od zawsze. Ale oczywiście to jest temat, gdzie każdy ma swoje zdanie i raczej ludzie nie dojdą do porozumienia. I najważniejsze: to jest tylko lalka, droga czy tania, to jest to wyłącznie kawałek "plastiku/żywicy/innego tworzywa", które się obejrzy, cyknie fotkę i kładzie na półkę. A dodawanie filozofii jakie co wartościowe i cenne i prestiżowe, to dla mnie śmieszne... Ja zawsze powtarzam, że jak będę chciał, to patyki będę zbierał i będzie to najwspanialsza kolekcja i nic nikomu do tego co mam i co zbieram. Osobiście uważam, że błędem to jest sprzedawanie "oryginałów" po tak wysokiej cenie, gdyby obniżyli ceny, recasty by zniknęły z obiegu, a tamte firmy sprzedawały by 3 razy tyle i zarabiały nawet więcej mając monopol, bo by zachęcili dużo ludzi atrakcyjną ceną, ale jak się jest chciwym, to zawsze pojawia się konkurencja. Legalna czy nie i tak na tym tracą kasę, ich problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, warto mieć swoje zdanie i każdy powinien mieć to co go cieszy. :) Ja tam wolę oryginalne lalki ale recastem też nie pogardzę. No i z tym się zgadzam, nadal to tylko lalka, szkoda że w tym temacie ludzie są się w stanie wirtualnie zabić.

      Usuń
    2. Ps. te lalki nie są identyczne ;) To tak jak byś porównywał Barbie z dobrym jakościowo klonem. :)

      Usuń
  2. Mam w swoim zbiorze tylko 3 żywiczki: 2 PukiFee i 1 LTF Bisou, wszystkie kupione od innych kolekcjonerów na FB. 2 z nich to oryginały, 1 to recast. Zaczęłam od oryginału LTF, potem trafił do mnie recast Ante, na końcu oryginał Mio. I co? I, niestety, oryginały są bardzo piękne i dopracowane, recast jest ładny i nieźle wykonany i na tym koniec. Piszę "niestety", ponieważ różnica w cenie jest znaczna. Nie zmienia to faktu, że oryginały są warte swojej ceny.
    Zatrzymam u siebie wszystkie moja maluchu, ale recastów już nie kupię, ponieważ to nie jest prawda, że recasty niczym się nie różnią. Różnią się i nie ma co twierdzić, że jest inaczej. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że się różnią ale o tym że to tak samo wykonane lalki zazwyczaj najwięcej mówią Ci, którzy oryginału w ręce nie mieli. :)

      Usuń
  3. super wpis - i choć nie zamierzam nabywać tego
    rodzaju żywiczek - uświadomiłaś mi coś, nad czym
    się absolutnie nie zastanawiałam - a mianowicie,
    iż recast jest odlewem oryginału - to daje mi do
    myślenia - choć jak wielu kupujących owe recasty
    rozumiem, czemu się nań decydują...

    Marcin trafił w sedno - odpowiednia strategia firm
    i oryginałki zalałyby półki Lalkolubów, ale cóż...

    tak czy siak - wartościowy post - wielkie dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wiesz, nie wydaje mi się aby firmom zależało na tym aby sprzedawać tanio i dużo, przy czym pewnie padła by jakość. Idąc tokiem myślenia przedsiębiorcy lepiej sprzedać troszkę mniej i drożej. Poza tym można kupić naprawdę ładne BJD w dobrych cenach. Wkrótce taką pokażę. :D

      Usuń
    2. ok, będę wypatrywać BJD :)))

      Usuń
    3. Bardzo fajny wpis. Przyjemnie się czytało. Myślę, że każdy początkujący i przymierzający się do zakupu bjd lalkolub powinien coś takiego przeczytać.
      Uważam, że ceny narzucane przez niektóre firmy są trochę zawyżone, czasami też obsługa klienta mocno kuleje... Czasem brak złotego środka w tych firmach pomiędzy dobrze i niezbyt dużo, ale też nie za drogo. Ale masz rację, że jest masa mniejszych firm, które robią ładne lalki za dobrą cenę :)

      Usuń
  4. bardzo mi się podoba Twój wpis. Pieknie zestawiłaś obie lalki, profesjonalnie i obiektywnie, zostawiając przy tym czytelnikowi możliwośc wyboru bez poczucia winy

    OdpowiedzUsuń
  5. VMarcin, zasiądź do stołu, zgarb się na miesiące-lata potrzebne do stworzenia prototypu, a potem jeszcze raz przeczytaj to, co napisałeś.

    Oczywiście żartuję, to dość długi eksperyment xP

    Ale chociażby wyobraź sobie te wszystkie godziny trudu, zmęczonych dłoni, bolącego kręgosłupa, ran na palcach. Toksyn wdychanych mimo masek ochronnych. Prototyp jest tworzony ręcznie. Nie maszyną.

    Nie chcę nikogo obrażać, tylko proszę o postawienie się na miejscu artysty i poświęcenie choćby paru minut na przeanalizowanie sprawy z jego punktu widzenia. Każda praca, to praca.

    OdpowiedzUsuń